W sumie przejechane od Brisbane: 1650km
Kilkadziesiąt kilometrów od Sydney znajduje się niesamowite miejsce: Blue Mountains. Można tam dojechać w około godzinę z Sydney a jest to jakby zupełnie inny świat. Jest tam też sporo chłodniej niż na wybrzeżu, w czasie naszego pobytu było tylko 10 stopni w nocy. Miało to oczywiście swoje uroki, bo można się było nacieszyć rześkim górskim powietrzem. Blue Mountains to właściwie nie góry, ale zespół kanionów sięgających do ok. 1000 metrów n.p.m. Większość miejscowości położona jest na obrzeżu ogromnej niecki, dzięki czemu można podziwiać widoki dosłownie ze skarpy. Sama nazwa tych gór wzięła swoją nazwę od niebieskiego odcieniu powietrza, które otula całą okolicę. Podobno jest to zasługa eukaliptusów wydzielających silny zapach. Naukowcy tłumaczą to zjawisko również jako wyjątkowe rozszczepienie cząsteczek powietrza. Szczególnie widać ten kolor tuż przed zachodem słońca.
Blue Mountans o zachodzie słońca - widok z jednego z punktów widokowych na trasie zaczynającej się w Katoombie, tuż za Scenic World |
Pierwsze miejsce, które odwiedziliśmy w parku narodowym Blue Mountains to
była jaskinia czerwonych rąk (Red Hands Cave) słynna z aborygeńskiej sztuki
naskalnej. Dociera się tam z miejscowości Glenbrook (warto się tam zatrzymać w
punkcie informacyjnym tuż przy autostradzie, żeby zdobyć mapki), dalej dojeżdża
się do parku narodowego, gdzie trzeba przejechać ok. 10 km żużlówka, po drodze
można zobaczyć dwa jeziorka (Jellybean Pool and Blue Pool). Jaskinia ta jest
bardzo interesującym dorobkiem kultury aborygeńskiej z dwóch powodów. Po
pierwsze malunki powstawały na przestrzeni kilkuset lat (najstarsze liczą nawet
1600 lat, te najświeższe ok. 500 lat). Po drugie, pokazuje że Aborygeni używali
w swoich dziełach dwóch technik malarskich - stąd dwa kolory rąk: czerwone i białe. Jedne kształty to ślady odciśniętych
na skale rąk natomiast (czerwone) inne to tylko
obramowania rąk. Ta druga technika to ‘dmuchnięcie’ specjalnego proszku (pigment
zwany ‘ochra’) wokół przyciśniętej do skały ręki, pozostawiającego drobne
kropki jako kontur (i biały kształt ręki w środku).
Red Hands Cave |
Następne miejsce to wodospady Wentworth Falls, którymi zachwycał się sam
Darwin. Szlak, który przebył do wodospadów został nazywany jego imieniem. Jest to fantastyczne miejsce na spacer z
wieloma zapierającymi pierś widokami zarówno na wodospad jak i na dolinę. Jeśli
nawet nie ma się zbyt dużo czasu, warto jest przejść się trasą na szczyt
wodospadu. Trasa jest łatwa i zajmuje mało czasu, bo jak wspomnieliśmy trasy
zaczynają się na górze, więc nie trzeba się wspinać. Warto się przejść jeszcze
kilkadziesiąt metrów wzdłuż głównej trasy, tuż za wodospadem – znajduje się tam
niesamowity punkt widokowy, sprawiający wrażenie jakby się było nad przepaścią.
Wentworth Falls |
Wentworth Falls - nad przepaścią, szlak tuż za wodospadem |
Naszą bazą na trzy dni była miejscowość Katoomba, słynna przed wszystkim z
formacji Trzech Sióstr (nazwa wzięła się podobno z aborygeńskiej legendy, o
trzech siostrach zamienionych w te skały).
Trzy siostry oświetlone promykami zachodzącego słońca |
Spaliśmy w kempingu parku narodowego,
który znajduje się w świetnym miejscu – 5 minut od super punktu widokowego na
trzy siostry i Echo Point. W Katoombie znajduje się też Scenic World – zespół
kolejek linowych i szynowych, którymi można się przejechać podziwiając widoki
oraz antyczny las poniżej. Jest to jednak bardzo zatłoczone i skomercjalizowane
miejsce (można kupić obowiązkowe pluszowe koale, kangury itp.), a kolejka
szynowa to podobno najbardziej stroma kolejka na świecie (więcej: Scenic World)
Blue Mountains o zachodzie słońca - widok z Katoomby |
W pobliżu Katoomby znajduje się kilka interesujących miejscowości, znanych
przede wszystkim z tras górskich i punktów widokowych: Mount Victoria czy
Blackheath, gdzie widoki są rzeczywiście świetne.
W drodze do Jenolan Caves - jaskinie znajdują się w 'tej górze' na zdjęciu |
Jedna z głównych atrakcji regionu jest bez wątpienia zespół jaskiń Jenolan
Caves, najstarszy kompleks naziemnych jaskiń na świecie – datowane na wiek ok. 340
milionów lat. Niestety znajduje się on w
sporej odległości od głównych miejscowości Blue Mountains (jak Katooomba czy
Blackeath) więc żeby tam dotrzeć potrzebny jest na ogół własny transport do
tego po dość krętej drodze. Jenolan
Caves to zespół 12 jaskiń, które można zwiedzać z przewodnikiem (więcej: Jenolan Caves website)
Warto zrobić rezerwację, bo odwiedzają je tłumy turystów – my o tym nie wiedzieliśmy, więc po przyjeździe musieliśmy odstać swoje w długiej kolejce i brać bilet do jaskini, która o danej godzinie była dostępna. Na szczęście wycieczki po największych jaskiniach odbywają się kilkanaście razy dziennie, więc jeśli chce się po prostu zobaczyć jakakolwiek jaskinie (a nie jakaś konkretna wybrana) to można przyjechać bez rezerwacji. My zobaczyliśmy Lucas Cave, to w niej znajduje się komnata o nazwie katedra, w której odbywają się koncerty, posłuchać tam opery, można wziąć ślub czy przyjść na uroczyste nabożeństwo bożonarodzeniowe. Jest to zarazem największa i najwyższa jaskinia (50 metrów wysokości), to tu też znajdują się słynne formacje skalne: złamana kolumna i "biskup".
Ostatnie miejscowości, które widzieliśmy już wyjeżdżając z gór to Mount
Wilson, gdzie jest Cathedral of Ferns – królestwo rożnych paproci (również tych
z epoki węglowej!)
Cathedral of ferns |
oraz Mount Tomah z pięknym ogrodem botanicznym, gdzie można
pospacerować wśród egzotycznych roślin np. z sosny i świerki Europy!, zjeść
dobry lunch, a nawet wziąć ślub (więcej o
Mt Tomah Garden).
To tu udało nam się zobaczyć niedawno odkryty w Blue Mountains – niedawno bo w 1994 – nowy gatunek drzewa nazwany
wollemi pine. Choć nie jest to prawdziwa sosna, to z racji swojego wyglądu
otrzymała taką nazwę. Wcześniej była znana
naukowcom jedynie ze skamieniałości tego drzewa datowanego na 200 milionów lat.
Wollemi Pine |
Wollemi to długowieczne drzewo i jego żyjące egzemplarze na terenach Blue
Mountains mają nawet 500-1000 lat. Obecnie wollemi pine nazywana jest australijskim
drzewkiem bożonarodzeniowym i można ja kupić w doniczce m.in. w ogrodzie
botanicznym w Mount Tomah.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz