Moje zdjęcie
UWAGA! UWAGA! TEN BLOG NIE BĘDZIE PRZEZ NAS UŻYWANY I ZOSTANIE WKRÓTCE PRZENIESIONY NA NASZA NOWĄ STRONĘ "Travelling Butterfly" (www.travellingbutterfly.com) Zajrzyjcie na nową stronę żeby śledzić co się z nami aktualnie dzieje! Pozdrawiamy. Julita & Wojtek

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Święta w Brisbane


To nasze pierwsze Święta Bożego Narodzenia spędzane w Australii. Muszę przyznać, że nie jest łatwo wkręcić się w atmosferę świąteczną w klimacie tropikalnym. W Brisbane nie ma śniegu, nie jest zimno, a przecież Mikołaj powinien być ubrany w ciepły kombinezon, ciepłą futrzaną czapkę, no i jeździć w saniach z reniferami....
Ale okazuje, że strój i rekwizyty można dopasować do warunków Australijskich i proszę bardzo ten Mikołaj w Brisbane też wygląda świętecznie, ho ho ho!

Mikołaj w Surfers Club, South Bank
Tymczasem w niedzielne popołudnie tuż przed świętami, atmosferę Bożonarodzeniową próbował kreować uliczny artysta, tematy muzyczne wybierał jak najbardziej świąteczne i nawet próbował podpasować strój pod święta. Prawie już się wciągnełam w 'jingle bells', gdy przed oczami przebiegły mi dzieciaki w strojach plażowych... Ech, może w przyszłym roku przestawię się szybciej i będzie mi łatwiej załapać świąteczny nastrój w 'Australijskim stylu'.  Wesołych Świąt! J

Parklands, South Bank, Brisbane

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Świąteczny prezent: koala

Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami i wielu z Was zastanawia się, co podarować ukochanej osobie. Oczywiście prezentem może być płyta, książka, iPod, laptop, skarpetki, szalik itp. itd. Ale może w tym roku zafundujesz bliskiej osobie coś mniej trywialnego, np. koalę! 

Zdjęcia tej uroczej rodziny zrobiliśmy w grudniowny weekend, ten mały koala to naprawdę 'bobas', miał spore problemy z wdrapaniem się na grzbiet mamy i dosłownie pełzał po gałęzi, bo jeszcze nie potrafi chodzić na 'czworaka' - uroczy widok!

Oczywiście nie można kupić koali na ebay’u, zapakować i wysłać do domu.  Jest jednak inny sposób, po prostu zaadoptuj koalę, tego prawdziwego zamieszkującego swoje naturalne środowisko w Australii przez organizację Australian Koala Foundation: https://www.savethekoala.com/adopt-a-koala.html
Więcej o tych przeuroczych zwierzątkach w poście Koala nasz nowy ulubieniec

Jeżeli podsunęłam Ci pomysł na świąteczny prezent, to bardzo się cieszę! Życzę spokojnych przygotowań do Bożego Narodzenia 2011. 

J

niedziela, 11 grudnia 2011

Binna Burra: szlakiem Aborygenów – Lamington Park cz. II

Niedaleko Brisbane znajduje się przepiękny Lamington National Park (o naszej pierwszej wycieczce w to miejsce czytaj w tym poście: Lamington Park cz. I), a obszar Binna Burra przylega właśnie do tego parku, od strony wybrzeża Gold Coast. W drodze do Binna Burra zatrzymaliśmy się, żeby podziwiać widok na Surfers Paradise i poobserwować paralotoniarzy wznoszących się nad doliną.



Binna Burra i O’Reilly’s łączy 22 kilometrowy szlak graniczny (Border Track), biegnący wzdłuż granicy Queensland z Nową Południową Walią, który zamierzamy wkrótce przebyć. Wracając do Binna Burra – to nie tylko las tropikalny, ale również obszar historycznie bardzo ważny dla plemion Aborygeńskich, które wykorzystywały znajdujące się tam wgłębienia skalne jako schronienia oraz miejsca do gotowania. Jaskinie zostały wyrzeźbione w skałach wulkanicznych przez deszcz oraz wiatr i nazywają się Kweebani Caves.  Przy skałach znajdują się tabliczki z informacjami o plemionach aborygeńskich, które tam mieszkały i o ich zdolnościach do wykorzystywania darów natury oraz medycyny naturalnej (informacje te przekazane zostały z pokolenia na pokolenie w formie piosenek czy rymowanek). 

Kweebani Caves
To nie wiosna tylko początek zimy w Australii...

Binna Burra w języku aborygeńskim oznacza miejsce gdzie rosną drzewa z gatunku Anctartic Beech, prastare olbrzymy wznoszące się nawet do 50 metrów! Pochodzenie tych drzew sięga czasów prehistorycznego superkontynentu Gondwany, czyli połączonych Australii, Antarktyki i Ameryki Południowej.
Anctartic Beech

 
 
 
Nam Binna Burra podobała się z kilku względów: szlaki prowadzą wzdłuż grzbietów gór i dzięki temu można podziwiać przepiękne widoki na okolicę, doszliśmy do dzikiego wodospadu, oraz udało nam się zobaczyć po raz pierwszy małego leśnego kangura.

 
 
W Binna Burra udało się nam też usłyszeć przedziwny śpiew ptaka Alberta (podobno usłyszeć go łatwiej niż zobaczyć). Ten ptak jest bardzo nietypowy, gdyż samiec tego ptaka potrafi imitować różne dźwięki, które usłyszy łącznie ze śpiewem innych gatunków ptaków, odgłosami różnych urządzeń mechanicznych, a nawet ludzkim głosem! Robi to w celu oczarowani potencjalnej partnerki i można to usłyszeć tylko i wyłącznie w miesiącach zimowych od maja do września. I właśnie dlatego wydaje nam się, że to był ten ptak, gdyż to niemożliwe, żeby niemowlę zostało zabrane na wycieczkę do lasu tropikalnego, a to co usłyszeliśmy brzmiało właśnie jak płacz małego dziecka dochodzący gdzieś z głębi drzew! Zajrzyjcie tutaj na YouTube, żeby posłuchać tego niesamowitego ptaka, który tutaj akurat imituje na przemian odgłosy różnych narzędzi budowlanych oraz całą gamę gosów innych ptaków (na 1.47 min nie tylko śpiewa, ale również rozkłada ogon): You Tube Albert's Lyrebird

 
Egg Rock o zachodzie słońca
J&W