Pierwsze kroki w Brisbane skierowaliśmy do Sanktuarium dla koali (www.koala.net). Odwiedziliśmy to miejsce już dwa razy w ciągu miesiąca i wiemy, że będziemy tam stałymi bywalcami. Koale są przeurocze, hipnotyzujące – przynajmniej dla mnie – i po prostu śliczne. Cóż chyba koty się nie obraża, jak powiem, że mam nowego ulubieńca :)
Patrząc na te zdjęcia, aż mi się buzia sama uśmiecha….
Niewiele wiedzieliśmy o nich przed przyjazdem do Australii, ale teraz wiemy na pewno, że:
- Koala to nie miś, tylko torbacz, bliski kuzyn kangura, wombata i possuma (tego zwierzaka z naszego ogródka)
- Je tylko i wyłącznie liście eukaliptusa, ale jest wybredny i trawi tylko 50 gatunków (z ok. 800 rodzajów występujących w Australii)
- Śpi przez większość dnia – ok. 18-20 godzin na dobę
- Ciężko pracuje w Queensland- możesz go potrzymać na rękach – ok. 30 minut dziennie, ale taki pracujący koala musi dostać co trzeci dzień wolnego! Tak wynika z prawa lokalnego dotyczącego koali…
- Nie jest naćpany, tylko zwyczajnie ma mało energii z powodu niskokalorycznej diety – taki liść eukaliptusa zawiera tylko 5% cukru…
- Zjada około 0,5 kg liści dziennie (dwie wielkie siaty na zakupy!!!), takie przeżuwanie liści zajmuje mu większość czasu, kiedy nie śpi…
- Małe koale rodzą się zupełnie bezbronne i są wielkości paznokcia – Pol roku spędzają w torbie mamy a następne pół roku w jej okolicy i ew. podjeżdżają na jej grzbiecie. Potrzebują pół roku, żeby przestawić się z mleka na eukaliptusy…
- Żyją tylko na wschodnim wybrzeżu Australii – te z północy są mniejsze (to te występujące w Brisbane).
- Koala dziewczynka jest mniejsza (8-10 kg), chłopiec troszkę większy z ciemną plamką na brzuszku (12-18 kg). Ta plamka wydziela zapach, który wabi dziewczynki :)
No, ale zostało ich tylko 100 tys. tych zwierzątek żyjących na wolności…Głównie dlatego, że rozbudowano drogi w Australii (ok. 4 tys. koali ginie rocznie na drogach, buu), a także ze względu na wyrąb ich przysmaku - drzew eukaliptusowych.
Jeżeli chcesz zaadoptować koalę, zajrzyj na stronę www.savethekoala.com
Jeżeli dostaniecie kartkę z Australii, to zgaduję, że na znaczku będzie koala! Może taka słodka rodzinka jak na zdjęciu poniżej!
J
J
/ Jeśli tylko mogę dodać coś od siebie do świetnego opisu zamieszczonego przez Julitę, to że proces przestawiania się małego koali z mleka na eukaliptusa polega na tym że przez pół roku zjada on kupę własnej mamy żeby przyzwyczaić żołądek do toksyn zawartych w liściach... Taki to nasz mały milusiński ;)) W /
Sliczne! super ze tak czesto piszesz to czuje sie jakbyscie byli blisko! dzieki!
OdpowiedzUsuńUrocze są te zwierzaki - aż by się chciało złapać takiego i go wyprzytulać, wygłaskać i wytarmosić :) co pewnie czynicie, jak je odwiedzacie he he
OdpowiedzUsuńJak będziecie znowu w Sanktuarium, to wytarmoście od nas jakiegoś koalę ;)
Natalia, staramy sie jak najczesciej pisac, ale mysle ze nie bedzie czesciej niz 1-2 na tydzien. Tez pisz co u Ciebie!
OdpowiedzUsuńA&A - siersc koali jest calkiem drapiaca i do tego maja dlugie pazury, i moze tylko dlatego, ze maja malo enrgii, to pozwalaja je brac turystom na rece - oczywiscie za odpowiednia oplata....Wiec jak dotad to jeszcze nie mialam koali na rekach, moze nastepnym razem...ale na pewno je pozdrowie od Was:)