Scenic Rim znajduje się dosłownie na wyciągnięcie ręki z Brisbane, to tylko
ok. 1-godzinna jazda samochodem na południe. Wybraliśmy się tym razem w
kierunku Boonah, jednej z miejscowości leżących w tym regionie– pozostałe to
m.in. Beaudesert czy Tamborine Mountain, o których napiszemy wkrótce. Scenic
Rim to wzgórza oferujące piękne widoki na okoliczne rozległe doliny, na
ktrórych się pasą krowy, konie oraz owce.
Scenic Rim |
Takich miejsce gdzie krowy mogą napić się wody jest mnóstw w Scenic Rim |
Swoją jednodniową wycieczkę – po przejechaniu przez Peak Crossing oraz
Kalbar – rozpoczęliśmy od wizyty w miasteczku Templin, a dokładnie w Templin
Historical Village. Jest to kompleks 12 zabytkowych budynków poprzenoszonych z
okolicy i od 1977 oficialnie jest to historyczne miejsce, w którym kolekcjonuje
się stare rekwizyty wiążące się z tym regionem. Fajne jest to, że zwiedzający
mogą rownież dotykać powystawiane rzeczy, praktycznie wszystko jest tu
wystawione na półkach a nie pozamykane w gablotach. Co prawda część z
rekwizytów wygląda raczej śmiesznie jako eksponaty muzealne, np. narzędzia,
maszyny czy rowery, które w Polsce można spotkać na wiejskim strychu czy w
stodole. Ale w warunkach Australijskich są to prawdziwie starożytne przedmioty,
bo tutaj przecież 50 lat wstecz to praktycznie jedna trzecia całej historii :)
Niektóre obiekty są całkiem ciekawe i śmieszne, na przykłąd zrekonstruowana
klasa ze starej szkoły, wraz z przykazaniami dobrego ucznia z lat 40
dziewietnastego wieku czy zatopione.w formalinie lokalne zwierzątka – węże,
jaszczurki i skorupiaki.
Siedzę sobie w szkole z początku XX wieku |
Ciekawe są też same budynki, nie są repliki tylko
orginalne domy, jak na przykład kościół bądź lokalny urząd sprzed stu lat.
Wchodząc do takie stuletniego kościółka można mieć wrażenie że czas się
zatrzymał – na fotografii śłubnej zrobionej w tym miejscu w 1911 roku i
wiszącej na ścianie, wnętrze wygladało dokładnie tak samo: żaden mebel,
instrymunet muzyczny czy rekwizyt nie został zmieniony. Nawet wianki ślubne czy
obrazki komunijne z początku XX wieku się zachowały.
Następny przystanek to już Boonah
– całkiem typowe Australijskie regionalne miasteczko, z głowną ulicą zwaną
‘High Street’, na której znajduje się parę pubów, czyli ‘hoteli’, parę kafejek i
sklepy sprzedające ubrania, które wyglądają jak z lat 70tych lub 80tych – nigdy
nie możesz być pewien czy to są jakieś antykwariaty czy oni sprzedają te rzeczy
tak na serio… Pierwsze kroki w Boonah skierowaliśmy do punktu informacyjnego
(zobacz też wpis o podróżowaniu po Australii), gdzie jak zwykle można
dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o historii regionu, wziąć darmowe mapki i
zaczerpnąć porad na temat zwiedznia okolicy. Miły starszy pan obsługujący punkt
informacyjny doradził nam spacer po pobliskiej górze, Mount French, zwiedzenie
winiarni Kooroomba i tamy nad jeziorem Moogerah.
Widok na Boonah z punktu widowokowego znajdującego się tuż za informacją |
Przy okazji okazało się, że
okolicę punktu informacyjnego zamieszkuje kolonia około 2-3 tys. nietoperzy! Przemiły pan wspomniał, że
to niestety lokalny problem, gdyż kolonie nietoperzy stacjonują regularnie w
Boonah w trakcje swych migracji z północy na południe oraz z powrotem – ludzie
skarżą się na to, że nietoperze hałasują, nieładnie pachną i roznoszą choroby. Jak
widać na zdjęciu na jednym drzewie może się zmieścić ogromna ich liczba...
Ile sztuk nietoperzy na jednym drzewie.... |
Nad informacją znajduje się wjazd na punkt widokowy, z którego rozciąga się
widok na Boonah oraz okoliczne szczyty. My postanowiliśmy za radą pana wiechać też
na Mount French, który znajduje się po przeciwnej stronie Boonah. Mt French
jest jedną z wizytówek Scenic Rim – to ten szczyt ze ścianą wspinaczkową
(nazywa się Frog Buttress), na której w tym samym czasie może się wspinać nawet
60 osób. Widoki ze szczytu jak widać na zdjęciach – bardzo śliczne.
Widok z Mt French a tuż pode mną słynna ścianka wspinaczkowa |
Chcieliśmy również zajechać do stadniny osiołków, ale niestety na osiołki
trzeba się wcześniej umawiać. Więc naszym następnym przystankiem była winiarnia
Kooroomba i raczej nie jest to miejsce produkcji słynnych win, ale udało nam
się przetestować kilka; tutejsze białe wino jest zdecydowanie bardziej godne
uwagi niż czerwone. Winiarnia może się też poszczycić się pięknymi widokami na
otaczające wzgórza, w tym Mt Alford, oraz polami lawendy. Warto może w tym
miejscu wspomnieć, że w regionie Scenic Rim mieści się kilka winiarni i każda z
nich organizuje lokalne imprezy (więcej do poczytania na stronie www.scenicrimwines.com.au)
Pola lawendowe przy winiarni Kooroomba |
A to moje obecne profilowe zdjęcie na FB |
Z Kooroomba jest bardzo blisko do jeziora Moogerah, nad które planujemy
powrócić pod namiot, tak nas ta okolica zauroczyła. Tu również spotkaliśmy
australijskiego rdzennego mieszkańca: echidna (po polsku kolczatka).
Echidna |
Zatrzymaliśmy samochód, żeby zrobić zdjęcia przpięknym corellom, i nagle dostrzegliśmy
kątem oka coś małego po drugiej stronie ulicy. Nie mogliśmy uwierzyć własnym
oczom, że to małe zwierzątko okało się echidną, do tego bardzo odważna, bo nic
a nic się nas nie wystraszyła i dalej sobie grzebała w ziemi, gdy my w tym czasie
robiliśmy jej zdjęcia i kręciliśmy filmy. Do tej pory nawet w zoo nie udało się
jej nam dobrze zobaczyć, bo ona często śpi w dzień lub chowa się w noce. W
każdym razie mamy kolejne australijskie zwierzątko zobaczone w naturze do
odhaczenia z listy :-)
Śliczna prawda? |
Samo jezioro Moogerah jest też bardzo ładne, położone w zacisznej okolicy otoczonej
wzgórzami jest oazą dla czarnych łabędzi i wygląda jak idealne miejsce na
wędkowanie, może kiedyś uda nam się to przetestować...
J&W